Kwestionariusz kryminalny - Piotr Rozmus
Piotr Rozmus - rocznik 1983. Urodzony w Koszalinie. Jest absolwentem doradztwa psychospołecznego i socjologii stosowanej Uniwersytetu Szczecińskiego oraz profilaktyki społecznej i resocjalizacyjnej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zadebiutował w 2014 roku thrillerem "Bestia", którego akcja toczy się w malowniczym Szczecinku, rodzinnym mieście autora. Powieść spodobała się czytelnikom do tego stopnia, że zdecydował się stworzyć kontynuację. W 2016 roku powstało "Przebudzenie" nominowane w Plebiscycie Książka Roku 2016 lubimyczytać.pl w kategorii Horror. Rok wcześniej na rynku pojawił się thriller psychologiczny "Kompleks Boga" i otrzymał tę samą nominację. "Piętno mafi"i to czwarta powieść w dorobku pisarza. Autor w specjalnym kwestionariuszu kryminalnym opowiada nam o tym, że prawdziwie zło obecności jest w codzienności, zdradza, który film zagwarantował mu kiedyś dwa tygodnie be snu, mówi o swoim zachwycie serialem "Detektyw" i fascynacji prozą Jo Nesbo i Bernarda Minniera... Zaintrygowani?
- Kryminał zacząłeś pisać, ponieważ...
Hmm... I tu pojawia się zasadnicze pytanie: Ile kryminału sensu stricte jest w moich powieściach? Myślę, że zdania na ten temat mogłyby być podzielone. Na pewno elementy kryminalne są widoczne w każdej – przy czym najbardziej kryminalne jest „Pietno mafii" – jednak nie sam gatunek jest dla mnie najważniejszy. Pisząc nie zastanawiam się czy w historii, którą chcę opowiedzieć więcej będzie kryminału, thrillera, horroru, czy powieści obyczajowej. Jedno natomiast jest pewne - chcę zaprosić czytelnika do wspólnej podróży, ukraść jego czas, sprawić, aby książka go wciągnęła i stanowiła porcję dobrej rozrywki. Myślę, że najbliższy memu sercu jest thriller psychologiczny, a zacząłem je pisać, bo właśnie w tego typu literaturze zaczytywałem się od najmłodszych lat.
- Komisarz, profiler lub inny funkcjonariusz organów ścigania, którego podziwiasz...:
Pewnie nie będę szczególnie oryginalny jeśli powiem, że uwielbiam genialny, choć często zamroczony alkoholem umysł jednego z najsłynniejszych norweskich śledczych, Harrego Hole. Uwielbiam też Martina Servaza, a więc francuskiego komisarza z Tuluzy. Tylko sam nie wiem czy bardziej podziwiam ich, czy raczej pisarzy, którzy stworzyli te postaci, a więc Jo Nesbo i Bernarda Minniera. Jednemu i drugiemu udało się wykreować niezwykle wyrazistych bohaterów. Zarówno Hole jak i Servaz, to oczywiście świetni policjanci, ale też ciekawe osobowości, ludzie z krwi i kości, którzy nie są nieskazitelni i doskonale zdają sobie z tego sprawę. Na dodatek każdorazowo toczą walkę nie tylko z przestępcami i złoczyńcami, ale również z demonami przeszłości.
- Najbardziej przerażający złoczyńca, psychopata, inny znany Ci przestępca...?
Nawet najlepiej zarysowana fikcyjna postać nie jest w stanie mnie przerazić. Pewnie inni autorzy mają podobnie, bo zazwyczaj fikcję od rzeczywistości oddzielają grubą kreską. Natomiast najbardziej przerażające historie pisze samo życie. Psychopaci, socjopaci, dewianci, gwałciciele, czy terroryści istnieją w realnym świecie. Możemy spotkać ich tuż za rogiem. Żyjemy w czasach, gdzie wyjazd do europejskiej stolicy (o krajach muzułmańskich już nie wspomnę) albo uczestnictwo w dużym międzynarodowym wydarzeniu kulturalnym jest obarczone sporym ryzykiem. Kto wie czy akurat w tym momencie Państwo Islamskie nie zaplanowało jakiegoś zamachu? Nie można również zapomnieć o szaleńcach rządzących państwami, którzy przewodzą największym armiom świata. Dołóżmy do tego jeszcze przemoc domową, inne patologie i – choć wiem, że nie o to pytasz – również nieuleczalne choroby i mamy sumę wszystkich moich strachów.
- Film, który najmocniej zapisał się w Twojej pamięci?
Chyba „To" na podstawie powieści Stephena Kinga. Obejrzałem go po kryjomu jako ośmioletni chłopak i miałem sen z głowy na dwa tygodnie...
- Serial, który mógłbyś oglądać aż do śmierci?
Pierwszy sezon „Detektywa". Klimat nie do podrobienia. No i oczywiście świetny duet głównych bohaterów, a więc Rust Cohle (Matthew McConaughey) i Martin Hart (Woody Harrelson). Trzecia odsłona serialu wciąż przede mną.
- Autor (filmowy, komiksowy), którego uważasz za mistrza/inspiratora?
Przyznam szczerze, że trudno mi jednoznacznie wskazać autora filmowego. Jeżeli pod pojęciem autora filmowego rozumiemy reżysera, lub scenarzystę, to tych, którzy mnie inspirowali było wielu. Zwłaszcza w latach 90., za czasów złotej ery VHS. Pamiętam jak jako dzieciak przekraczałem progi wypożyczalni video z wypiekami na twarzy i patrząc na rzędy kasetowych pudełek nie wiedziałem, na który tytuł się zdecydować. Jeżeli zaś chodzi o autora komiksowego, to oczywiście niezastąpiony Stan Lee, współtwórca postaci Spider-Mana. Wiadomość o jego śmierci przyjąłem z wielkim smutkiem.
- Polski autor, którego podziwiasz...?
Podziwiam wszystkich tych polskich autorów (i nie tylko), którzy są w stanie stworzyć skrupulatny plan fabuły. Słyszałem nawet a takich geniuszach, którzy potrafią zaplanować nawet kilka, albo kilkanaście tomów i wiedzą jak zakończy się cała historia. Ja tak nie umiem, bo skrupulatne tkanie fabularnej sieci strasznie mnie nuży, nudzi i czasami wręcz przyprawia o ból głowy... Zazdroszczę tym, którzy potrafią pisać bez względu na miejsce, w którym się znajdują. Pociąg, lotnisko, restauracja, poczekalnia ... Mnie zdecydowanie pisze się najlepiej w zaciszu własnego domu.
- Historie kryminalne potrafią być niezwykłe, bo...
...umożliwiają oderwanie się od ponurej rzeczywistości, ale to oczywiście zaleta każdej, dobrze opowiedzianej historii, niezależnie od gatunku. W kryminale jednak gra toczy się zazwyczaj o najwyższą stawkę, a wydarzenia opisywane na karcie książki, teoretycznie mogłyby zaistnieć w prawdziwym świecie. Zbrodnia i jej motywy interesowały ludzi od zarania dziejów. Pewnie to właśnie ona najbardziej pociąga czytelnika w kryminale, gwarantując deszczyk emocji, który może przeżywać w zaciszu własnego domu.
- W czasie tworzenia trzymasz się zasady, że...
...pierwszą wersję książki piszę nie przywiązując szczególnej uwagi do jej stylu i językowej poprawności. Zostawiam też za sobą sporą ilość fabularnych dziur, aby potem do nich wrócić i wygładzić całość swoistego rodzaju warstwą bitumiczną. W czasie pisania pierwszej wersji, zależy mi, aby popchnąć historię do przodu najdalej jak się da. Idealnie jest, jeśli od razu uda mi się dotrzeć do finału, ale z tym bywa różnie. Czasami napotykam mur i muszę cofnąć się do określonego wątku, albo w ogóle do początku powieści. Wtedy zaczynam pierwszą korektę, co pozwala mi spojrzeć na opowieść z zupełnie innej perspektywy. To tylko kwestia czasu, gdy z mgły wyłoni się obraz dalszych wydarzeń, a ja dowiem się jak potoczyły się losy moich bohaterów.
- W pisaniu najważniejsze jest dla Ciebie to, aby...?
No właśnie i tu wracamy do wcześniejszego wątku. Samo pisanie to katorżnicza praca i myślę, że zgodzi się ze mną każdy autor. Mimo wszystko jednak to zajęcie, które musi również sprawiać mi frajdę. Jestem pierwszym czytelnikiem swojej książki. A co to byłaby za frajda, jeśli od razu wiedziałbym jak zakończy się historia? Plan zarysowuję bardzo ogólnie. I tak zazwyczaj fabuła ewoluuje podczas pisania, odsłania się przede mną etapami, a ja tak naprawdę dopiero poznaję swoich bohaterów. Przy pierwszej redakcji powieści znam ich dużo lepiej, przy drugiej jesteśmy już dobrymi przyjaciółmi. Ważne, aby historia którą opowiadam mnie porwała, a jej bohaterowie upominali się o uwagę nawet jak już odejdę od komputera. Muszę za nimi tęsknić. Zastanawiać się co u nich słychać. Jeżeli uda mi się uruchomić taki syndrom u siebie, to bardzo możliwe że czytelnik będzie czuł podobnie po odłożeniu książki.