Zimowe zabójstwa, czyli "Pierwszy śnieg"
Nadeszła zima. Pora roku wyjątkowo piękna, ale równocześnie straszna, bo przynosząca śmierć wszystkim, którzy nie znajdą sobie ciepłego schronienia. Surowa. I tajemnicza. Zupełnie niczym „Pierwszy śnieg", niezwykły kryminał spisany piórem Jo Nesbo, na podstawie którego powstał film z Michaelem Fassbenderem w roli głównej.
W Oslo pojawił się pierwszy śnieg. Listopadowy zwiastun zimy. Harry Hole, jeden z najlepszych speców w wydziale zabójstw norwerskiej stolicy, nie będzie jednak mógł się rozkoszować spokojem. W metropolii pojawił się bowiem... Bałwan. Pod takim pseudonimem skrywa się morderca młodej kobiety. Psychopata, szaleniec, który działa jednak w zaskakująco metodyczny sposób. Zima przyniesie śmierć. To pewne.
Jo Nesbo ma dar przekonywania do historii najbardziej prawdopodobnych. Opowieści tajemniczych i skomplikowanych. Dzieje się tak za sprawą, rzecz jasna, magnetyzującej osobowości komisarza Hole'a, to pewne, jednak nie tylko. Osobiste demony, które powodują tym mężczyzną są siłą napędową fabuły, ale uwaga czytelników podsycana jest równocześnie przez wytworne intrygi kryminalne, które dotykają esencji zła ludzkiej duszy. Gorących namiętności, których nie ostudzi nawet mrozna zima.
Niewymownie tajemniczą postacią jest morderca, który terroryzuje Oslo. Swoje ofiary dobiera według pewnego obyczajowego, nazwijmy to w ten sposób, klucza. Na liście szaleńca znajdują się zamężne kobiety, a na miejscu zbrodni zawsze pojawia się bałwań. Element makabrycznej scenografii, swoistej gry – dość powiedzieć, że zaproszenie do zabawy dla Harry'ego wystosował w liście sam morderca. Hole jest jednak świadom, że do wygranej potrzebny jest znajomość wzoru. I nerwy ze stali.
Jest w „Pierwszym śniegu" psychologiczna rozgrywka i obyczajowy dramat. Akty przemocy i dzikich namiętności. Niecodzienna intryga kryminalna, która może wydawać się dziwna, symboliczna, niezrozumiała, ale... tylko na początku. Nesbo potrafi bowiem w doskonały sposób tasować karty w zbrodniczej talii. Bo podobnie, jak Bałwan oraz Harry Hole, także i Nesbo dąży do doskonałości, która bywać może... niedoskonała.
Marcin Waincetel